Inspirowane naturą kosmetyki, które zawierają składniki pochodzące prosto z łąk, lasów czy ogrodów to najlepsze co możemy dać włosów. Dlatego tak popularny stał się ostatnio powrót do korzeni – do pielęgnacyjnych receptur naszych mam i babć.
Buña to stosunkowo nowa marka, która od końca zeszłego roku podbija urodową blogosferę. Kampania marketingowa okazała się na tyle skuteczna, że zainteresowała niemałe grono pań – w tym także i mnie. Przede wszystkim zaciekawiło mnie nawiązanie do natury – bo jak wiecie moja fascynacja naturalnymi produktami trwa! Produkty Buña mają być nowoczesnym wydaniem polskiej tradycji zielarskiej.
W połowie marca otrzymałam paczkę, która zawierała produkty dobrze zapowiadającej się firmy Buña. Dostałam do testowania szampon i odżywkę z aloesowej linii dla włosów suchych i zniszczonych. Mimo, że moje własny raczej nie zaliczają się już do tej kategorii, do obu produktów podeszłam z dużym entuzjazmem – nawilżający aloes i odbudowująca keratyna sprawiały dobre wrażenie 😉
Opakowanie.
Tak samo szampon, jak i odżywka ukryte są w ciemno zielonych butelkach z dość twardego plastiku. Dość minimalistyczna szata graficzna rzeczywiście nawiązuje do zielnika. W zależności od serii opakowania ozdobione są symboliczną, „narysowaną” rośliną i krótką ciekawostką na jej temat.
Z tyłu każdej buteleczki znajdziemy Przepis na piękno z wykorzystaniem kluczowych dla danej serii składników, poradę Buñi oraz składy produktów – że informacji jest bardzo dużo jak na tak małą powierzchnię, chociaż z drugiej strony fajnie jest mieć co poczytać w łazience…;)
Zapach i konsystencja.
Zapachy produktów są neutralne, łagodne, przypominające trochę woń produktów dla dzieci – szczególnie aromat odżywki kojarzy mi się z chusteczkami nawilżającymi dla niemowląt.
Odżywka jest bardzo rzadka (może nawet za rzadka?), lekka i mało treściwa, przez co podczas aplikacji nietrudno uronić kilka kropli. Konsystencja szamponu jest typowa dla tego rodzaju produktów.
Skład.
Jak na kosmetyki inspirowane naturalną tradycją zielarską, to całkiem sporo znajduje się w nich chemii…
Szampon: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Cocamide DEA, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycerin, Glycol Distearate, Parfum, Polyquaternium-7, Hydrolyzed Keratin, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, α-Isomethyl Ionone, Hexyl Cinnamal.
Odżywka: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Isopropyl Myristate, Dimethicone, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Hydrolyzed Keratin, Parfum, Citric Acid, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Magnesium Nitrate, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Magnesium Chloride.
Plusem składów obu produktów jest aloes, który jest składnikiem aktywnym. W szamponie oprócz nawilżającej gliceryny, pojawiają się silny detergent, sól kuchenna, łagodniejsze substancje myjące i całkiem sporo konserwantów. Hydrolizowana keratyna znajduje się już za zapachem, tuż za substancją kondycjonującą. W składzie odżywki znajdziemy dwa emolienty, delikatną substancję myjącą, silikon, a dopiero potem aloes i keratynę.
Działanie.
Jak możemy przeczytać na etykiecie, zestaw dedykowany jest włosom suchym i zniszczonym. Teoretycznie wszystko się zgadza: aloes nawilża, keratyna odbudowuje. Biorąc pod uwagę skład produktów, nie powinniśmy jednak za wiele oczekiwać. Szampon jest typowym zdzierakiem, dobrze się pieni i jest stosunkowo wydajny. Skóra głowy po jego użyciu jest dobrze oczyszczona, dzięki czemu kosmyki są odbite u nasady i zyskują objętość. Na długości już po dwukrotnym myciu samą pianą włosy stają się szorstkie, tępe, zaczynają się plątać i kołtunić – to znaczy, że są naprawdę mocno oczyszczone. Odżywka jest rzadka, przez co traci na wydajności. Dobrze się pieni, dzięki czemu fajnie domywa resztki olejów. Świetnie sprawdza się jako ostatni element mojej pielęgnacji – odżywka do szybkiego spłukiwania ułatwiająca rozczesywanie kosmyków. Stosowana w formie kuracji bazowej mocno rozczarowuje: włosy są po niej lekkie, spuszone, zupełnie niedociążone Daleko jej do nawilżenia i regeneracji włosów w nienajgorszej kondycji, o suchych i zniszczonych nie wspominając.
Podsumowanie.
Bez względu na to, czy sięgamy po produkty solo, czy stosujemy je w duecie, szampon i odżywka nie robią przysłowiowego szału. Są nijakie – chociaż patrząc na cenę, to i tak dobrze, bo przynajmniej za dużej krzywdy nie robią 😉
Być może trochę naiwnie, ale liczyłam, że marka Buña wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom zwykłego konsumenta, łącząc dobrą, naturalną jakość z niską ceną. Testowane produkty jedynie utwierdziły mnie w przekonaniu, że lepiej jednak dopłacić i pielęgnować swoje ciało czy włosy produktami z dobrym składem.
Stosowaliście może produkty tej marki? Może kosmetyki do pielęgnacji ciała spisały się u Was lepiej, niż u mnie aloesowy zestaw do włosów? 😉
21 komentarzy
Nijakość zawsze mnie wkurzała i takie kosmetyki zazwyczaj oddaję w połowie, lub nigdy do nich nie wracam. Cóż, tak to już bywa, ale dobrze że napisałaś, bo też przypatrywałam się tej marce 😉
Czyli kolejny raz obietnica naturalności i delikatności, a skład jak w drogerii. Czasem mocniejszy „rypacz” się przydaje, ale nie lubię, jak się go zamyka w opakowaniach udających „eko-ziołowo-babcine” produkty. Zresztą z balsamem do ciała jest tej marki jest podobnie – na drugim miejscu ma parafinę.
oo, to swoją recenzją mnie zaskoczyłaś, bo natknęłam się na dość pozytywne opinie. no szkoda, ale i tak chętnie bym przetestowała jakiś produkt tej firmy – niekoniecznie do włosów.
A z taka nadzieją zaczęłam czytać ten tekst. Przy moich włosach takie produkty są na wagę złota.
Ale szkoda, bo opakowanie ładne i obietnica duża… a efekt, że aż żal
Aż szkoda, bo zapowiadało się naprawdę fajnie
Bardzo mnie ta marka ciekawi, ale szkoda, że nie zrobiły szału te produkty… 🙁
Ostatnio kilka osób już mi je polecało, więc może faktycznie pora się skusić 🙂
Nie znam tej marki, ale może jest warta wypróbowania 🙂
nie miałam chyba jeszcze produktów tej marki, szkoda, że są nijakie
Dobrze, że napisałaś jasno, że to średni produkt, bo niestety można się przejechać czasem na takich nowościach.
Markę znam jedynie z blogosfery.
Nie znam marki, ale cieszę się, że wyrażasz szczerą opinię. Również negatywną
Te kosmetyki prezentują się bardzo ciekawie. Ja mam zniszczone włosy, ale i też przetluszczające się.
Niestety, na dobrej prezencji ich zalety się kończą 😉
Dobrze że trafiłam na tem post bo jak bym na nich trafiła to bym kupiła
Suche i zniszczone to przecież moje, miałam tą serie kupować ale zawsze zapasy sie powiekszą może i dobrze 🙂
Wyglądają świetnie, szkoda, że tylko wyglądają:(
Nie słyszałam do tej pory o tej marce kosmetyków
Ech…jak dobrze, że tu trafiłam. Już wiem po co nie sięgać 😉
Do mnie średnio przemawiają składy ich kosmetyków 😉 Patrzyłam nie tylko na te do włosów i jakoś zawsze odkładałam z powrotem na półkę 😉