O minerałach pisałam już nie raz – nic na to nie poradzę, że od pierwszego użycia pokochałam je miłością bezgraniczną. Od samego początku przygody z naturalną kolorówką towarzyszyły mi podkłady Lily Lolo – uwielbiam je za ich niezawodność i lecznicze właściwości: skóra jest odżywiona, pory niezapchane, a nawet gdy pojawią się niechciani goście, znikają o wiele szybciej.
Maskary Lily Lolo: Natural Mascara i Big Lash Mascara.
Marka Lily Lolo jest ze mną od blisko 1,5 roku. W tym czasie produkty mineralne zdążyłam pokochać miłością pierwszą i bezgraniczną! Oprócz tego, że w 100% spełniają swoją kolorówkową rolę, dbają również o kondycję skóry – teraz nie wyobrażam sobie, by wrócić do drogeryjnych odpowiedników, pełnych chemii i syntetyków.
Już kiedyś opisywałam mój codzienny makijaż z użyciem kosmetyków Lily Lolo. Od tamtej pory także i maskarę zamieniłam na naturalną, a w ostatnich miesiącach oprócz klasycznej wersji, testowałam także opcję powiększającą.
Upominki ze spotkania Meet Bloggers.
W piątek pokazałam Wam, jak dobrze bawiłyśmy się podczas rybnickiego spotkania Meet Bloggers. Dziś z kolei zapraszam do prezentacji upominków, jakie przywiozłam ze sobą z tego eventu 🙂
Pudry wykończeniowe Lily Lilo: Flawless Matte, Flawless Silk i Translucent Silk.
Spośród wielu zmian, jakie wprowadziłam w codziennej pielęgnacji twarzy, przerzucenie się na minerały było chyba najlepszą decyzją. Odkąd odstawiłam drogeryjne kosmetyki, twarz ma się o niebo lepiej: skóra jest odżywiona i miękka, dłużej pozostaje świeża, a podskórne wągry nie pojawiają się nawet przed tymi dniami 😉 Oczywiście dobra kondycja cery to nie wyłącznie zasługa mineralnego makijażu: odpowiednio dobrana pielęgnacja rano i wieczorem, racjonalna dieta i regularne nawadnianie są podstawą zdrowego wyglądu skóry.
Codzienny makijaż w 10 minut z marką Lily Lolo.
Jestem tym typem dziewczyny, która rano woli dłużej pospać, niż poświęcać czas na zaawansowany make up. Dlatego mój codzienny makijaż to podstawy podstaw, które zajmują mi co najwyżej 7-10 minut – a i tak czasami mam wrażenie, że to zdecydowanie za długo! 😉