Marka Hairy Tale Cosmetics jest na polskim rynku świeżynką – premiera kosmetyków miała miejsce na początku lutego tego roku. Agnieszka Niedziałek, pomysłodawczyni całego przedsięwzięcia, jest włosomaniaczką od lat – zna się na rzeczy i z tym nikt nie może dyskutować 😉 Póki co w swojej ofercie HTC mają wyłącznie myjadła (chociaż ci, którzy na bieżąco śledzą profile marki oraz sklepu internetowego napieknewlosy.pl wiedzą już, że lada moment pojawią się kolejne cuda z jednorożcem ;)) – dwa delikatne szampony i dwa jeszcze delikatniejsze co-washe.
Wpis z dokładną analizą wszystkich produktów myjących HTC pojawił się na blogu w połowie lutego. Dzisiaj, na podstawie własnych doświadczeń oraz wyników krótkiej ankiety wypełnionej przez uczestników miesięcznej akcji „Marzec z Jednorożcem” pokażę Wam, jakie wrażenia pozostawiły po sobie poszczególne myjadła u posiadaczy różnych typów włosów.
Opakowania.
Produkty HTC zamknięte są w butelkach i tubach wykonanych z plastiku typu PET, a to znaczy, że do ich produkcji wykorzystuje się od 10 do 100% materiałów pochodzących z recyklingu odpadów pokonsumenckich (PCR).
Szata graficzna każdego z myjadeł jest przeurocza – w zależności od linii możemy spotkać się z Ośmiornicą, Nietoperzem lub Szopem. Wszystkie nawiązują do siebie stylistyką, tworząc spójną całość jako marka.
Zapach i konsystencja.
Nieważne, na które z myjadeł się zdecydujemy – wszystkie pachną rewelacyjnie. Chociaż każda z linii ma swoje własne nuty zapachowe, łączą je pewnego rodzaju orzeźwiające tony: Fluffy to połączenie soczystej brzoskwini ze słodkim mango; Murky – kojącej zielonej herbaty z cedrem; Squeaky Clean z kolei pachnie do granic cytrusowo, ze znaczącym wybiciem aromatu grejpfruta. Zapachy są bardzo przyjemne i nienachalne, na włosach utrzymują się conajmniej przez kilka godzin po myciu.
Konsystencja co-washów jest luźna, obydwa produkty są rzadkie, przez co dość łatwo wylewają się z opakowań – przed użyciem zalecane jest wstrząśnięcie. Myślę, że w tym wypadku wygodniejsze okazałyby się klasyczne butelki, zamiast tych stojących na głowie. Szampon Murky jest z kolei bardzo gęsty i treściwy – to taki koncentrat. Producent zaleca rozcieńczanie go i spienianie, by służył przez jeszcze dłuższy czas. W wersji „surowej” wystarczy ilość wielkości ciecierzycy, by dokładnie umyć skórę głowy. Ostatnie z myjadeł – szampon chelatujący z Szopem – jest złotym środkiem: jego konsystencja nie jest zbyt gęsta, ale też nie przelewa się przez palce.
Działanie.
Zacznę od ulubieńców – linii Murky. Zestaw z Ośmiornicą najlepiej trafiał w codzienne potrzebny mojej skóry głowy. Szampon idealnie domywał również naolejowane włosy, pozostawiając je świeżymi i odbitymi u nasady. Co-wash z kolei był delikatniejszą wersją szamponu – idealnie nawilżał i koił nawet podrażniony skalp. Przekonałam się o tym na własnej skórze, bo po ostatnim ziołowaniu pojawiło się nieprzyjemne uczulenie, przez co skóra stała się zaczerwieniona i wrażliwa – emulsja Murky nie tylko załagodziła objawy, ale także dała poczucie komfortu, niwelując swędzenie.
Drugi z co-washów okazał się do granic delikatny – chyba nawet trochę zbyt delikatny przy pielęgnacji moich cienkich włosów. Dobrze sprawdzał się wyłącznie przy samym myciu, gdy nie miałam czasu na ambitne włosingi – Fluffy sprawiał, że włosy na długości stawały się miękkie, odżywione i lśniące. Mam wrażenie, że niedokładnie domywał oleje, przez co zdarzało się, że kosmyki były przeciążone u nasady i strączkujące się na końcach.
Zadaniem szamponu Squeaky Clean jest dokładne oczyszczenie skóry głowy i włosów z nadbudowanych minerałów i resztek innych kosmetyków – rewelacyjnie spisuje się w tej roli! Dwukrotne umycie sprawia, że kosmyki aż skrzypią z czystości 😉 Nikogo więc nie zdziwi, że pukle po jego użyciu zyskują nadzwyczajną świeżość, stają się cudownie odbite u nasady i sypkie na długości. Tak naprawdę działa jak mocny zdzierak, jednak w składzie nie zawiera silnych detergentów.
Podsumowanie ankiety, czyli wrażenia innych.
W ankiecie udział wzięli posiadacze chyba wszystkich typów włosów, biorąc pod uwagę skręt, porowatość, grubość. Także problemy skóry głowy były różne: nadmierne przetłuszczanie, wypadanie, przesuszenie, łupież, swędzenie, alergie – dzięki takiej różnorodności mamy ogląd, jak produkty Hairy Tale Cosmetics sprawdzają się u różnych osób.
Co dla mnie jest trochę zaskakujące, spora część ankietowanych myjadło Fluffy zaznaczyła jako najlepszy z testowanych kosmetyków;) Głosy rozłożyły się jednak dość równomiernie na wszystkie cztery produkty i każde z myjadeł zyskało swoich fanów.
Zdecydowana większość użytkowników myjadeł HTC był zadowolona po miesięcznej akcji – wśród pozytywnych komentarzy mogłam przeczytać, że produkty łagodzą skórę głowy, nawilżają ją, sprawiając równocześnie, że włosy u nasady zyskują odbicie i świeżość.
Pojawiły się też opinie, że co-washe niedokładnie domywały oleje, przez co włosy sprawiały wrażenie przeciążonych i szybciej się przetłuszczały. Sporo osób miało również uwagi co do konsystencji tych produktów – zasugerowano nawet, by co-washe zamienić opakowaniem z szamponem Murky, co ułatwiłoby wydobycie zawartości wszystkich trzech;)
Najmniej negatywnych uwag otrzymał szampon Murky (także mój faworyt!). Ludzie polubili go przede wszystkim za wydajność, kojące działanie i rewelacyjne domywanie.
Podsumowanie.
Planując „Miesiąc z Jednorożcem” chciałam sprawdzić, jak włosy i skóra głowy zareagują na wyłączne stosowanie produktów HTC. Byłam ciekawa, czy pukle nie staną się przeciążone, czy skalp nie będzie się „zapychać”, powodując na przykład nadmierne wypadanie włosów, czy nie będzie brakowało mocniejszego oczyszczenia rypaczami.
Na wszystkie z tych pytań mogę dać jedną odpowiedź: nie 😉 Tak samo skóra głowy, jak i włosy na długości bardzo polubiły się z myjadłami Hairy Tale. Po miesięcznym stosowaniu produktów tej marki nie zauważyłam praktycznie żadnych negatywnych skutków. Chociaż żaden z nich nie zawiera w składzie silnych detergentów, szampony okazały się całkowicie wystarczające, by dokładniej oczyścić skórę i włosie z nadbudowujących się składników i mikroelementów. Jedyne, czego trochę zabrakło mi w czasie testowania, to peelingu skóry głowy – ale i z tym „problemem” sobie poradziłam, dodając odrobinę cukru do szamponu Murky.
Zdążyliście już poznać markę Hairy Tale Cosmetics? Mieliście do czynienia z którymś z myjadeł? Jeśli tak, to który z tych produktów najbardziej skradł Wasze serca? 🙂
49 komentarzy
Bardzo polubiłam się z Fluffy i Squeky Clean, serii Murky jeszcze nie używałam, ale czeka w szafce ;D.
Jeszcze nie miałaam okazji poznać tej marki i tych produktów. Z chęcią jednak wypróbuję te produkty, wydaje mi się, że polubią się że mną
Przyznam szczerze, że nie znam tych produktów. Chętnie sprawdzę je na moich włosach.
Ja ani nie próbowałam, ani nie słyszałam o tej marce. Niestety tak się również składa, że moja skóra głowy jak też włosy nie bardzo lubią nowe produkty i najlepiej czują się ze znajomymi.
Praktycznie przed każdym myciem olejuje włosy więc szukam przede wszystkim takich produktów, które olej dobrze zemulgują
A emulgowałaś odżywkami, maskami? 🙂
Nigdy nie słyszałam o myjadlach. Swoje włosy myje tylko szamponem. Tej marki nie znam, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby poznać nowe produkty i spróbować ich na swoich włoskach.
Ja jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tą marką, ale chyba muszę
Niby nie nowość, a ja jeszcze nie znam 🙂 Muszę coś z tym zrobić 🙂
Bo to prawdziwa nowość – marka na rynku jest ledwo trzeci miesiąc! 🙂
Nie miałam okazji poznać tych kosmetyków i tak teraz to nie wiem czy chcę. Z jednej strony jestem ciekawa produktów ale z drugiej mam jakieś opory
Coś nowego zawsze warto poznać i wypróbować. Opakowania bardzo zachęcające.
Pierwszy raz słyszymy o tej formie, ale skoro wiele osób poleca szampon to musimy mu się bliżej przyjrzeć.
Jeszcze nie znam
Szczerze to pierwszy raz słyszę o tej firmie i ich produktach, ale wyglądają ciekawie. Może im się bliżej przyjrzę.
Na pierwszy rzut oka te kosmetyki do włosów wyglądają bardzo ciekawie, ale jak zaczęłam czytać trochę się zgubiłam w terminach, więc chyba muszę się podszkolić
Jak coś, to pytaj – spróbuję pomóc w rozjaśnieniu kwestii nazw i tego, co się za nimi kryje!
U ciebie zawsze znajduje to czego szukam, dzięki
Gdzieś obiło mi się o uszy, że będzie robiona taka linia kosmetyków, ale szybko wyszło, szybko weszło. Po twojej recenzji jednak wiem, że to był błąd nie zwrócić na to uwagi. Bardzo mnie zaciekawiły te produkty.
Kurcze, aż się boję je kupić teraz, moja skóra głowy potrafi naprawdę różnie zareagować, ale może spróbuję mimo wszystko
U mnie ostatnio też przysłowiowy Sajgon – dostałam uczulenia po ziołach i właśnie seria Murky pomogła mi dojść do siebie!
Pierwszy raz czytam o tych produktach, ale sa zachęcające. Myślę, że moje włosy mogłby je polubić. 🙂
Myślę, że pozytywnie zadziałałby także na męską skórę 😉
Zdecydowanie – bo szampony mają działać właśnie na skórę, nie na włosy 😉
Dzięki za wpis! Zupełnie nie znałam tychbproduktow- chęcią je teraz wypróbuje!
to bardzo fajnie, ze nie wypadają po nich włosy.
Chcę szampon do przetłuszczającej się skóry głowy! Mam co prawda jeszcze jakieś szampony do zużycia więc nie będę kupować, ale w najbliższej przyszłości mam w planach kupić kilka kosmetyków Agnieszki 🙂
To poczekaj jeszcze, może uda Ci się załapać na premierę planowanych nowości! 🙂
czytam, czytam, czytam i gdzie ten jednorożec, aaaa tu jest ;-). Z chęcią bym wypróbowała, wyglądają fajnie 🙂
Nie używałam jeszcze tych kosmetyków, ale słuchałam jakiś czas temu wywiadu z Agnieszką i myślę, że taka spoko babka by nie sprzedawała bubla! Tym bardziej, że sama ma piękne włosy, więc raczej wie jak o nie zadbać 😉
pierwsze słyszę o tej marce ale prezentuje się kusząco 😉
Nie słyszałam wcześniej o tej marce. Rzeczywiście same opakowanie wygląda już kusząco! Może mi umknęło ale czy można kupić je gdzieś stacjonarnie?
Nie słyszałem o tym, ale podeśle komu trzeba 🙂
Nie miałam jeszcze okazji przetestować nic z tej marki. Muszę jednak nadrobić to 😉
A ja przeczytałam mydła i tak sobie myślę ale ze mydła takie w tubkach potem patrzę że do skóry głowy i że szampon i wracam do tytuły a tam wcale nie mydłą :D. Marki nie znam ale jak to nowość to jeszcze jest nadzieja że poznam.
Nie miałam okazji poznać tych kosmetyków, ale chyba dzięki Tobie spróbuję. Wyglądają zachęcająco, chociaż coś na 100% nie jestem przekonana. W maju raczej spróbuję, bo lubię nowości 😀
Jeszcze nie słyszałam o tej marce, a przyznam, że wygląda bardzo ciekawie.
Nie znam wcale tych kosmetyków! Nigdzie ich nie widziałam
Co jak co ale nazwa tych kosmetyków cudowna. Aż się chce wyprobować.
ps: Widzę, że mamy podobny typ włosów. Mam nadzieję, że nauczę się od Ciebie jak o nie dbać bo kitki nigdy nie udało mi się zapuścić 🙂
Słyszałam wiele o tych myjadłach, ale nigdy nie miałam przyjemności testować. Jeśli już się na nie zdecyduję, to myślę, że będę miała problem z wyborem, wszystkie produkty mnie ciekawią 😀
O rany jakaś nowa, fajna marka. Jeszcze nie spotkałam się z ich produktami. I muszę stwierdzić, że mają fajne opakowania wpadające w oko.
Tak pobocznie – szata graficzna podoba mi się tylko przy szopie. Ośmiornica już nie za bardzo do mnie przemawia, ale zawsze to coś innego
Dla nas to zupełna nowość i muszę powiedzieć, że mnie nią zaciekawiłaś. Chętnie przyjrzę się jej bliżej i zobaczę jak będzie współgrać z moją skórą głowy.
Szczerze mówiąc, to widzę te produkty po raz pierwszy, może dlatego, że ostatnio nie jestem na bieżąco ze wszystkimi nowościami. Bardzo podoba mi się szata graficzna opakowań. Może kiedyś się skuszę na te produkty.
Szata graficzna jest rzeczywiście przeurocza, produkty od razu wpadły mi w oko. Na nic się jeszcze nie skusiłam, ale kiedyś na pewno to nadrobię 🙂
Ja nie miałam z nimi jeszcze żadnej styczności A jako włosomaniaczka z przyjemnością sprawdziłabym dosłownie wszystko choć moja łazienka już wygląda jak drogeria do włosów.
Pierwszy raz słyszę o tej firmie. Może warto się jej bliżej przyjrzeć.
Jestem bardzo łasa na tak ładne szaty graficzne opakowań kosmetyków, natychmiast się na nie łapię, a produkty chętnie wypróbuję, może to coś właśnie dla mnie. 🙂
U mnie przydałoby się nie tylko zadbać o skórę głowy, ale i o regularniejsze ścieranie, bo czasem włosy robią się chyba za ciężkie od kosmetyków.