Jak tylko sięgam pamięcią, od zawsze miałam olbrzymi problem z rozdwajającymi, a nawet kruszącymi się końcówkami. Początkowo winą obarczałam farbowanie, a potem prostowanie moich włosów. Jednak, gdy definitywnie skończyłam z tego typu zabiegami, a włosy zdążyły już odrosnąć na tyle, że przestały pamiętać moje grzechy, końce wciąż wydawały się przesuszone, bez życia, często się łamały i rozdwajały. Fakt, nie miałam wtedy pojęcia o świadomej pielęgnacji pukli, ani tym bardziej o zabezpieczaniu końcówek. Co więc zmieniło się, gdy do stałego planu pielęgnacyjnego dodałam ten element? Czy olejki i sera zabezpieczające naprawdę mają taką moc?
Zacznę od tego, że zabezpieczanie końcówek posłuży każdemu. Nieważne, czy masz włosy na długość uszu, ramion, czy do talii; czy są one cienkie, delikatne i wysokooporowe, czy raczej jesteś właścicielką grubych i ciężkich niskoporowców. Każde włosy potrzebują, by chronić je przed mechanicznymi uszkodzeniami – a taka jest właśnie główna rola serum. Drugą podstawową funkcją tego typu produktów jest zabezpieczenie przed utratą wody dzięki szczelnemu otoczeniu pojedynczego włosa.
Czym najlepiej zabezpieczać końce?
Tak naprawdę jest to kwestia indywidualna. Do wyboru mamy olbrzymią gamę serów (serumów?) i olejków. Ostatnio na rynku coraz częściej pojawiają się również kremy czy fluidy, które mają spełniać tę rolę. Oczywiście najważniejsze jest, by zwracać uwagę na składy wybranych produktów i wykluczać te, które zawierają w sobie alkohol.
Sama raczej wolę korzystać z silikonów, moje końce jakoś lepiej się z nimi dogadują. Stosując oleje, nieważne, jak mało bym ich dała, finalnie końcówki i tak stają się posklejane i przetłuszczone, przez co muszę chodzić w „bobku” 😉
Wśród moich ulubieńców znajdują się Chi Silk, BioElixir Argan Oil, Mythic Oil Loreal Paris oraz kremowe serum regenerujące Elseve Total Repair. Ostatnio zdarza mi się także zabezpieczać końce Olejkiem w kremie Magiczna Moc Olejków, które również fajnie je nawilża. Przeważnie ochronę stosuję przynajmniej 2 razy dziennie: każdego ranka oraz przed spaniem. Mam wrażenie, że właśnie taka intensywność najlepiej służy moim włosom: są zabezpieczone, ale nie przeciążone.
Co dało mi regularne zabezpieczanie końcówek?
Codzienna ochrona końców stała się dopełnieniem mojej pielęgnacji. Końcówki są teraz bardziej elastyczne, nawilżone, o wiele rzadziej się rozdwajają i łamią. Dzięki temu fryzjera odwiedzać MOGĘ, a nie MUSZĘ 😉 Podczas ostatniej wizyty sama fryzjerka powiedziała mi, że spokojnie włosy wytrzymałyby jeszcze kilka tygodni bez podcinania.
Jak u Was wygląda kwestia rozdwajających lub łamiących się końcówek? Zabezpieczacie je? Jakich produktów najczęściej do tego używacie?
PS Na blogu Emmadeline możecie przeczytać mój gościnny wpis: kilka słów o pielęgnacji. Zapraszam! 😉
5 komentarzy
Serum się nie odmienia
Dzięki! Zawsze miałam z tym problem! 😉
Hmm.. ja swego czasu kupowałam serum firmy AVON (wiem, że to nie arcydzieło dermatologii, ale na próbę) i prawdę mówiąc mimo długiego i regularnego stosowania nie zauważyłam naprawy końcówek… Zrezygnowałam więc.
Zmieniłam taktykę i poszłam w całościowe szamponu do naprawy włosów. Na triny.pl kupiłam szampon produkcji rosyjskiej zdaje się, apteczka agafii i bardzo mi pomógł. Włosy nie tylko nie rozdwajają się, ale także nie wypadają, do czego był skłonne przez duże ilości zażywanych leków.
Teraz szukam tylko sposobu na zwiększenie objętości 🙂
Jeśli chodzi o serum, polecam Chi Silk lub Bioelixir Argan Oil. Są tanie, bardzo wydajne i dostępne w wielu sklepach (Rossmanny czy nawet Biedronki;))
Lubię serum na rozdwojone końcówki. Zwykle nie obciąża ani nie sprawia, ze włosy wydają sie ciężkie jak czasem miałam po chćby olejowaniu (pewnie nie ten olej).