Ja nie wiem, jak to się dzieje, że ten czas tak szybko płynie – przecież dopiero co szacowałam straty po wakacyjnych podróżach! Zdaje się, jakby to było kilka dni temu, gdy robiłam plan pielęgnacji na wrzesień. A teraz? Teraz nie pozostaje nic innego, jak podsumować kończący się miesiąc i zaplanować małe co nie co na październik 😉
Sprawą priorytetową we wrześniu była walka z wypadającymi włosami. Po wyprawie na Nordkapp, podczas której pielęgnacja ograniczona była do minimum, a dieta uboga w jakiekolwiek wartości, pukle sypały się garściami. Sięgnęłam więc po gruby arsenał: w ruch poszły wcierki, maski i oleje, wspierane wewnętrzną suplementacją – pierwszy listek Biotebalu właśnie się skończył, przede mną kolejne dwa. Gorzej sytuacja miała się z piciem oleju: mój ulubiony lniany niestety skończył się w połowie miesiąca, a oliwa z oliwek nie była w stanie przejść przez gardło. Zwyczaj ten więc póki co porzuciłam, aż do momentu powrotu do Polski.
Kosmyki po miesięcznej kuracji odżyły: cebulki trochę się wzmocniły, włosów wypada jakby mniej, nawet trochę baby hair pojawiło się tu i ówdzie😉 Jedyne, z czym miałam problem, i to całkiem spory, to odzyskanie dobrej kondycji pukli. Czas buntu trwa bowiem w najlepsze, a włosy same nie wiedzą, czego chcą. Mam więc wrażenie, że nieważne, czego bym użyła – i tak przyniesie opłakany skutek.
Ci, którzy śledzą mnie na Instagramie wiedzą już, że pod koniec września udało mi się nareszcie dorwać żelatynę spożywczą. Była to jedna z dwóch nowości w tym miesiącu. Stawiając na minimalizm zakupowy, do koszyka trafiła jeszcze fioletowa wersja odżywki Dove – jej skład wydał mi się ciekawy i warty wypróbowania. Mimo mało pozytywnych opinii w internecie, u mnie produkt sprawdził się świetnie – włosy były wygładzone, miękkie i delikatne.
A co w październiku?
Testowanie! I to nie byle czego – wreszcie swego czasu doczekała seria Magiczna Moc Olejków. Olejek w kremie i serum już spisały się na medal. Ciekawe, jak z moimi oczekiwaniami poradzi sobie szampon, maseczka i odżywka.
Olejek w kremie wykorzystam w tym miesiącu do kremowania włosów. Chcę wypróbować tę metodę zamiast klasycznego olejowania – być może w ten sposób uda mi się chociaż trochę okiełzać włosowy kryzys.
Mam również w planach, idąc za radą typowej k., sprawdzić stymulujące właściwości biotynowej wersji Schwarzkopf Essence Ultime. Odżywkę chcę nakładać przed każdym myciem jedynie na skórę głowy. Ciekawa jestem, czy u mnie da równie spektakularne efekty.
A jak u Was z wrześniową pielęgnacją? Udało się spełnić wszystkie plany? I jak z zamiarami na nowy miesiąc – będziecie działać według ustalonego grafiku czy raczej spontanicznie? 😉
29 komentarzy
Uwielbiam takie podsumowania. Muszę chyba też o tym pomyśleć. Elsev też używam o jak dla mnie ok.
ja działam raczej spontanicznie, ale lubię czytać plany i podsumowania innych 🙂
uwielbiam złotą serię elseve 🙂
MIłego testowania -ciekawa jestem co powiesz na tego Schwarzkopfa – ja myślałam, że się wścieknę – tak mnie głowa swędziała – a z tym czasem to tak jest 🙁 a odkąd mam Maję to już w ogóle przyspieszył mi dwa razy „:)
Nie wiem kiedy wrzesień minął! 🙁 Dawno nie miałam niczego z Elseve
Mam nadzieję, że fajnie będzie Ci się testowało.
ja działałam standardowo – trzymałam się tego co sprawdzone:)
ja to zawsze działam spontanicznie.. kiepska ze mnie organizatorka czasu 😉
Ciekawi mnie ten zestaw Elseve 🙂
Widzę mój ulubiony szampon do włosów z Elseve 🙂
Zaciekawiłaś mnie serum i olejkiem w kremie 🙂 Moje włosy czasem lubią, kiedy użyję takich kosmetyków z drogerii, które są „hejtowane” przez większość włosomaniaczek 😛
Miłego testowania!
W mojej pielęgnacji łączę kosmetyki drogeryjne i te naturalne. Uważam, że każda powinna sama decydować o tym, jakie kosmetyki używać, by najlepiej ogarniać włosy 😉
Ostatnio stwierdziłam, że moim włosom przydałaby się porządna dawka regeneracji. Czas usiąść, pomyśleć i rozpisać jak się za to zabrać. 😉
Ambitny plan! Jestem bardzo ciekawa efektów! 🙂
Podsumowanie…co miesiąc mam na nie plany i co miesiąc zapominam(:
ja walczę cały czas… jestem w trakcie akcji- reanimacji i próbuję przywrócić włosom odrobinę życia.
Dużo ciekawych porad tu u Ciebie 🙂 dziękuję i pozdrawiam
http://www.zyciejakpomarancze.blogspot.com
Jeśli chodzi o pielęgnację, u mnie raczej jest to spontaniczne. Na co dzień mam oczywiście swoje stałe rytuały, a zabiegi wymagające więcej czasu robię kiedy mam ku temu okazję. Ale jeśli chodzi o szycie, czy robótki zawsze mam wszystko skrzętnie zaplanowane☺
A tam kosmetyki, a czy planujesz jakieś kolejne podróże?:))
Tylko do Polski, w połowie grudnia 😉 Ale spokojnie, pojawią się jeszcze posty o Anglii 🙂
Ja uzywalam przez dluzszy czas odzywki essence ultime, ale w sprayu i byla naprawde swietna- wlosy rozczesywaly sie bez problemu (spryskiwalam mokre), byly blyszczace i mialam wrazenie, ze odzywka wplynela tez (dobrze) na koncowki.
U mnie Schwartzkopf się nie sprawdził, a do tego przykry efekt wzmożonego swędzenia skóry głowy. 🙁
Po dwóch użyciach nie zauważyłam na razie żadnych reakcji alergicznych. Ale będę uważać – jesteś kolejną osobą, która mi o tym pisze!
L’Oreal to moje ulubione kosmetyki do włosów, nigdy mnie nie uczulają, a nawet moi panowie czasem mi podkradają szampon( choć ostatnio zażartowałam do męże, że przecieżnie potrzebuje szamponu chroniącego kolor;)
Dobrze, że chroniącego kolor, a nie przeciw wypadaniu włosów 😀
Ja nie dbam jakoś specjalnie o włosy zwłaszcza że na co dzień nie poddaje ich zabiegom, myje też sporadycznie dzięki czemu nie przetluszczają mi się i dosyć długo są w b. dobrej formie 🙂
Ciekawie się zapowiada 😛 Ja nie planuję, ale coś tam zawsze nałożę 🙂
Jestem ciekawa tej serii z Elseve, słyszałam różne opinie o niej 🙂
bardzo zaciekawiły mnie te kosmetyki L”oreal
Uwielbiam szampony i odżywki od L’Oreal, są dla mnie idealne:) Może skuszę się kiedyś i na olejki:)
Serdeczności!