Myślałam, że survival moje włosy przeżywały w lipcu. Miałam wtedy wrażenie, że gorzej już być nie może. Przecież nie da się jeszcze bardziej zubożyć pielęgnacji, która i tak bazuje na ledwo 3-4 produktach! Nie da się, nie da? Przyjmuję wyzwanie!
Wszystko zaczęło się od nagłej decyzji o wyprawie na Północ. Nie byłam na to przygotowana ani ja, ani moje włosy. Nie miałam opracowanego awaryjnego planu B. Szczerze, nawet gdybym go miała, ani planu B, ani C, ani nawet XYZ nie byłabym w stanie zrealizować.
W samym tylko sierpniu przejechaliśmy przez pół Europy, naliczając jakieś 8 tysięcy kilometrów na samochodowy licznik. W pierwszej połowie miesiąca, podczas wyprawy na Nordkapp, nie miałam nawet co marzyć o systematycznym dbaniu o włosy – samo ich umycie nieraz stanowiło problem. Ratowałam się wilgotnymi chusteczkami i Jantarem. Ile jednak można? Zauważyłam, że przez brak odpowiedniej higieny, włosów wypada znacznie więcej: pukle były dosłownie wszędzie! W pewnym momencie miałam nawet obawy, że lada moment, a cała wycieraczka zostanie nimi przysłonięta.
Nie powiem, bo potem, podczas urlopu w Polsce, zdarzyły się chwile, kiedy mogłam nałożyć na włosy olej czy maskę i potrzymać przez godzinę. Było ich jednak na tyle mało, że pukle, stęsknione za regularnym natłuszczaniem i odżywianiem, spijały każde ilości olejów i chłonęły każde ilości masek. Niestety, po wysuszeniu nie było widać efektów – tu potrzebna jest po prostu regularność, na którą siłą rzeczy nie mogłam sobie pozwolić.
Ale, ale! Jedno, gdy sytuacje zewnętrzne ograniczają, nie dając pola manewru, a zupełnie inną historią jest własne lenistwo. Nikt, ani nic nie przeszkadzało przecież, by włosy osuszać bawełnianą koszulką. I nic nie stało na drodze systematycznemu stosowaniu serum na końce. Podobnie nie było żadnych przeciwskazań, by każdego ranka po przebudzeniu dokładnie rozczesywać włosy. Mogłam chociaż w minimalnym stopniu zadbać o włosy – mogłam, no ale…
Przez popełnienie chyba wszystkich możliwych pielęgnacyjnych grzechów, stan włosów uległ znacznemu pogorszeniu (co pewnie nikogo nie dziwi;)). Nie tylko wzmogło się wypadanie, ale także pukle straciły dotychczasowy blask i elastyczność – końcówki coraz mocniej się rozdwajają i łamią. W tym wszystkim najbardziej jednak boli mnie fakt, że efekty kilkumiesięcznej pracy poszły na marne w ciągu ledwo 4-5 tygodni.
Teraz nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko zacząć walkę od nowa – zarówno o kondycję, jak i zagęszczenie. I czekać, cierpliwie czekać na efekty.
38 komentarzy
A co robić, by wrócić do formy – wiesz najlepiej. 🙂
powodzenia! Trzymam kciuki ;*
Życze powrotu do formy hihih
To pewnie zajmie mi trochę czasu. Ale będę dzielna i wytrwała 😀
Podoba mi się jak piszesz 😉 obserwuję!
http://annatajemnicza21.blogspot.com/
spokojnie, dasz radę 😉
Pozdrawiam,
Posy z bibliotekaamarzen.blogspot.com
Wytrwałość zawsze popłaca – powodzenia zatem! 😉
Tylko to może mnie uratować 😉
Przez te gorące dni ktore ostatnio nas rozpieszczją moje włosy są strasznie suche… Także dobrze Cie rozumiem 😀
U mnie wszystko działało na niekorzyść. Brak pielęgnacji, słońce, słona woda.
Trzeba od nowa powalczyć o zdrowie włosów. Ale damy radę, nie?;)
A ja za to w sierpniu poświęciłam włosom dużo uwagi:D
Zazdroszczę <3
Parę dni intensywnej pielęgnacji i będą jak nowe :*
Ps: Nominowałam Cię do Liebster award blog – mozesz odp w kom 😀
Wiem o czym piszesz, moje włosy tez przechodzą jakiś kryzys, wypadają i bardzo się przetłuszczają…
Na pewno poradzisz sobie z ich odratowaniem, życzę wytrwałości:) A powiem Ci, że taka wycieczka na Nordkapp i mi się marzy, więc zazdroszczę takiej wyprawy:)
Zajrzyj do mnie jutro wieczorem – na pewno będzie już fotorelacja tej wyprawy!:)
kurcze ja bym też taką wyprawę przeżyć chciała:D a włosy cóż nie noga – odrosną nowe małe po wypadaniu 😀 ale co zobaczyłaś kosztem kilku pukli wypadniętych to Twoje:)
Całe życie tak właśnie podchodzę do włosów – odrosną.
Po prostu więc musze teraz działać, by je „odnowić” i czekać – na efekty 😉
Gdy włosy wypadały mi niemalże garściami pomógł mi olej kokosowy i nakładanie go codziennie na końcówki włosów i raz lub dwa razy w tygodniu na całe włosy 🙂 Efekt widoczny był po ok. 3 miesiącach, ale bez wątpienia było warto, bo jest o niebo lepiej 🙂
U mnie niestety kokos nie sprawdza się najlepiej… Wiem, że na wypadanie pomógł mi kiedyś olejek łopianowy z chilli. Teraz jednak, ze względu na to, że jestem poza granicami Polski przez najbliższe kilka miesięcy, mam do niego ograniczony dostęp 😉
Ps Ja rozumiem, że olejek nakładany na skórę głowy coś daje. Ale nakładany tylko na końcówki? Pierwsze słyszę 😉
dokładnie i tego się trzymajmy:D
Moje włosy w sierpniu też nie czuły się najlepiej. Co prawda nie popełniłam o tym jeszcze wpisu. Kompletnie nie podoba im się woda w moim rodzinnym domu, szaleją strasznie
Na pewno Ci się uda wrócić do normy z włosami! Trzymam kciuki <3
https://zawszenaobcasach.blogspot.com/
Dla moich włosów chyba nie ma dobrej pory roku – choć zimą jest najgorzej, bo elektryzują się, szczególnie jeśli noszę czapkę, a z niedoboru witaminy D wypadają bardziej niż zwykle. Latem natomiast są wysuszone i robią się mega jasne od słońca 😉
Życzę w takim razie sukcesów 🙂 Będzie lepiej!
Oj tam, to nic! Teraz masz co robić, masz nowy cel 😀 Powodzenia!
Super podejście! Nie myślałam o tym wcześniej jako o celu do osiągnięcia! 🙂
Głowa do góry, trochę czasu i włost będą jak nowe.
Na to liczę! 😉
Na wypadanie polecam kozieradkę :))
Powodzenia, będzie lepiej 🙂
Niestety póki co mam dostęp do wszelkich specyfików mocno ograniczony…;)
A gdy już wrócę do Polski – mam nadzieję, że problem wypadających włosów będzie już dawno za mną!
Trzymam kciuki za szybki powrot do formy 🙂
Powodzenia! Mnie też czeka to samo – lato, farbowanie, sombre i stres niestety odbiły się na stanie włosów 🙁 i teraz trzeba się porządnie zabrać za pielęgnację.
Zazdroszczę podróży 🙂
Mamy więc obie nowy cel do osiągnięcia! Teraz pozostaje nam tylko działać! 🙂
Też mam problemy z systematycznością, ale się nie poddaję 🙂
Będzie dobrze i wierzę, że dasz radę przywrócić poprzednie piękno Twoich włosów. 🙂
Zawsze po urlopie wracam z przesuszonymi włosami…eh
U mnie problem polega na tym, że wciąż na tym urlopie jestem…:D Aż do końca grudnia…;)
Oby teraz włoski szybko wróciły do normy 🙂 Trzymam kciuki :3
Oj pielęgnacja włosów wymaga wiele cierpliwości i wytrwałości 🙂 sama wiem coś o tym… Powodzenia życzę 🙂