Błyszczące, gęste i zdrowe włosy robią wrażenie na wszystkich. Gdy kobiety zazdrośnie marzą o pięknej tafli, mężczyźni ślinią się na widok długowłosych piękności z reklam telewizyjnych 😉 Jak osiągnąć taki efekt bez wydawania fortuny w salonach fryzjerskich? Czy to w ogóle jest możliwe?
Zanim zostałam włosomaniaczką, laminowanie kojarzyło mi się wyłącznie z “utwardzaniem” dokumentów. Do tego gdzieś tam świtało mi, że jest to również sposób na zabezpieczanie podłóg czy mebli. Wtedy nie wpadłabym na pomysł, by laminować włosy – tym bardziej zwykłą, spożywczą żelatyną.
Czym jest żelatyna i dlaczego tak dobrze działa na włosy?
Żelatyna to naturalna substancja będąca mieszanką białek i peptydów. Pozyskiwana jest w drodze częściowej hydrolizy kolagenu, zawartego w skórze, włosach czy paznokciach, a także w kościach, chrząstkach i ścięgnach. Kolagen stanowi prawie 1/3 wszystkich białek w organizmie człowieka. Jest to białko włókniste, które wzmacnia tkankę łączną wspomagając jej elastyczność. Z wiekiem nas organizm wytwarza coraz mniej kolagenu, stąd na twarzach pojawiają się zmarszczki, na ciele rozstępy i cellulit, a włosy stają się osłabione i łamliwe.
Na czym polega laminowanie?
Laminowanie, to inaczej pokrywanie lub powlekanie danej powierzchni specjalnym materiałem (laminatem) w celu zabezpieczenia jej przed urazami mechanicznymi czy wilgocią.
Analogicznie zabieg ten wygląda w pielęgnacji włosów – polega przed wszystkim na pokryciu każdego pojedynczego włosa specjalną „osłonką”. Dzięki temu pukle stają się odporne na wilgoć i uszkodzenia mechaniczne, a także sprawiają wrażenie bardziej lśniących, miękkich w dotyku i sypkich, a co za tym idzie – łatwiej je rozczesać i ułożyć. Zabieg ten, poza zapewnieniem ochrony włosom, dodatkowo je odżywia i nawilża, dzięki czemu stają się zdrowsze i mocniejsze.
Zabieg laminowania w salonie czy domowym zaciszu?
Niektóre zakłady fryzjerskie w swoich ofertach mają zabieg laminowania – inaczej nazywany terapią keratynową. Polega on na wypełnieniu ubytków w strukturze włosa za pomocą nierozpuszczalnych w wodzie białek fibrylarnych wytwarzanych przez keratynocyty. Jednak koszt takiej przyjemności jest dość wysoki – trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu nawet 450 zł.
Alternatywą dla kosztownych zabiegów wykonywanych w profesjonalnych salonach fryzjerskich jest domowa metoda laminowania włosów za pomocą żelatyny spożywczej. Jest tania, łatwo dostępna, prosta w wykonaniu, a równie skuteczna w walce z puszącymi się i zniszczonymi kosmykami.
Przepisów na żelatynowe maseczki jest w sieci wiele. Podstawowy przepis ogranicza się do rozpuszczonej w wodzie żelatyny (1 łyżka żelatyny na 3-5 łyżek wody) wymieszanej z ulubioną odżywką czy maską emolientową (1-2 łyżeczki). Prawda jest jednak taka, że mieszankę stworzyć możemy z dowolnych kombinacji ulubionych produktów czy kosmetyków. Metodą prób i błędów i ja wyczarowałam idealną dla moich włosów miksturę, której bazą jest właśnie żelatynowy glutek.
Podobnie, jak w oryginalnym przepisie 1 łyżkę żelatyny rozpuszczam w 1/3 szklanki ciepłej, przegotowanej wody. Gdy mieszanka wystygnie, dodaję kilka kropel gliceryny oraz po jednej łyżeczce ulubionego oleju i maski lub odżywki.
Przy nakładaniu jakichkolwiek proteinowych produktów na włosy ważna jest przede wszystkim znajomosć swoim pukli. W innym wypadku możemy doprowadzić do przeproteinowania – a tego przecież nikt nie chce 😉
W ciągu prawie 1,5 roku świadomej pielęgnacji zdążyłam co nie co zorientować się w potrzebach moich włosów. Wiem więc, że 30 minut z żelatyną całkowicie im wystarczy. Po tym czasie zmywam mieszkankę delikatnym szamponem bez SLS w składzie.
Efekty, czyli to, na co wszyscy czekali.
Klasyczny zabieg laminowania żelatyną przyniósł klasyczne efekty – włosy były gładkie, błyszczące, sypkie. Jednak dopiero po dodaniu humektantu (gliceryny) i emolientów (maska/odżywka + olej), mieszanka zdziała na moich kosmykach cuda: były idealne dociążone, z odżywionymi końcówkami i domkniętymi łuskami, dzięki czemu nie plątały się i nie puszyły. Pukle były wyraźnie mocniejsze, a każdy pojedynczy włos sprawiał wrażenie grubszego.
Na co trzeba uważać przy laminowaniu żelatyną?
Po pierwsze – wspomniana już wcześniej możliwość przeproteinowania włosów. Ważne dlatego jest, by zwracać szczególną uwagę na rodzaj maski (czy odżywki) jaki dodajemy do mikstury – wszelkie proteinowe wspomagacze odpadają na starcie. Żelatyna „lubi się” z emolientami, dlatego oleje czy maski zawierające je w składzie, są jak najbardziej na miejscu 😉
Zbyt duża ilość protein z żelatyny może sprawić, że włosy staną się sianowate, suche i matowe, dlatego należy laminować je tylko na specjalne okazje lub co 2-3 tygodnie. Oczywiście czas trzymania mieszanki również ma znaczenie – nie zawsze dłużej znaczy lepiej.
Trzeba również pamiętać, by żelatynową maskę trzymać pod foliowym czepkiem i ręcznikiem. Dlaczego? Z przyczyn technicznych – żelatyna jest substancją, która bardzo szybko tężeje, tworząc na włosach skorupę, przez co ciężko jest ją potem wypłukać. Dodatkowo, ciepły kompres otwiera łuski włosów, wspomagając „wchłanianie ” kolagenu – uzyskujemy dzięki temu lepsze efekty.
I jeszcze jedno: laminowanie nie sprawdzi się u każdego tak samo. Co więcej, najlepsze efekty można osiągnąć na włosach w miarę zdrowych i niefarbowanych. Im silniej zniszczone pukle, tym mniej spektakularny będzie efekt, laminowanie więc nie jest polecane dla osób, które posiadają rozjaśniane, mocno wysuszone włosy.
Stosowaliście żelatynę w pielęgnacji włosów? Jeśli tak, to jakie efekty przyniosło laminowanie? Idealną gładkość i blask jak z reklamy czy matowy puch? 😉
64 komentarze
Ciekawa sprawa nigdy o tym sposobie nie słyszałam 🙂
Słyszałam o laminowaniu włosów, ale nie stosowałam. Za to taplam sobie paznokcie w żelatynie 😀
Kiedyś się w to bawiłam, bo faktycznie trochę z tym zabawy, a trzeba to robić szybko i sprawnie. Ale efekty były. Teraz jednak wolę coś szybszego – maska lub olej.
Próbowałam laminowania ale tylko gotowymi preparatami dostępnymi w sklepach internetowych. Efekt był całkiem fajny, jednak utrzymywał się tylko przez dzień lub dwa 🙁 Koniecznie muszę spróbować takiej domowej maseczki, którą opisałaś 😀
oj u mnie żelatyna zrobiła masakrę 🙁 było to jednak bardzo dawno temu, ale boję się podejść drugi raz
u mnie niezbyt dobrze się sprawdziło, ale miałam wtedy trochę zniszczone włosy 🙂 może za jakiś czas znowu spróbuję 😉
u mnie żelatyna się nie bardzo nadaje siano mi robi
Spróbuj może dodać oleje lub nawilżacze? Bo u mnie właśnie jako baza do maski sprawdziła się najlepiej 🙂
wiesz u mnie ŁZS nie lubi eksperymentów;p
Pierwsze słyszę o zabiegu laminowania włosów a już tym bardziej o aplikowaniu żelatyny na włosy 🙂 Ale ciekawie to brzmi i jeśli tylko jest szansa na uzyskanie lśniących jak na zdjęciach w poście czy w reklamach w tv włosków to ja chętnie dnia któregoś wypróbuję taką mieszankę na swojej czuprynie 🙂
Bardzo ciekawa informacja. DO tej pory słyszałam tylko, żeby żelatyny unikać, a tu proszę… coś zupełnie odmiennego.
Jeszcze nie próbowałam a moje włosy są dosyć mocno rozjaśnione… Czy polecasz wtedy laminowanie
http://aspiracjewariacje.pl/
?
Do włosów rozjaśnionych żelatyna niestety nie za bardzo się nadaje – może spowodować „przesusz”. Do takich włosów polecam olejowanie! I oczywiście stosowanie nawilżaczy – miód, gliceryna, aloes 🙂
O żelatynie słyszałem dawno temu, ale wtedy nie było takiego efektu jak teraz na zamieszczonych zdjęciach.
No powiem szczerze,że za każdym razem mnie zaskakujesz 🙂 Nigdy bym nie wpadła na pomysł robienia jakichś zabiegów na włosach z wykorzystaniem żelatyny spożywczej 😀
Efekt na prawdę imponujący, ale chętnie poznam jakiś roślinny odpowiednik 😉
Polecam w takim razie agar 😉
Bardzo ciekawe, zazwyczaj wykorzystywałam ją do galaretek:)
Nigdy nie słyszałam o laminowaniu włosów. Zapisałam sobie przepis ,który podałaś i zamieram go w tym tygodniu wypróbować 🙂
Zapraszam http://natalie-forever.blogspot.com
Polecam! Świetny sposób nie tylko na odżywienie włosów, ale także na dodatkowe zabezpieczenie, które jesienią i zimą jest po prostu konieczne!
Znając życie bym coś sknociła w tak prostym zabiegu… i pewnie przez codzienne mycie szybko by się wypłukiwała. 🙁 Buziaki,Zołz.:* ♡
to zdjecie z kenem najlepsze hahaha
Nie wiedziałam, że jest coś takiego 🙂 Chyba bałabym się sama spróbować, ale dla kogoś wprawionego – super sprawa 🙂
U mnie niestety laminowanie nie daje fajnych efektów 🙁
Być może jeszcze wrócę do laminowania, bo dawno tego nie robiłam, ale zdjęcie z Kenem rozwaliło system :).
Ja bardzo lubie laminowanie zelatyna 😀
Slyszałam już o laminowaniu, ale sama nigdy nie próbowałam, na spokojnie się muszę za to zabrać 🙂
Moim włosom ten zabieg odpowiada 🙂 jestem zadowolona bo nie lubią protein
Ciekawy pomysł,… melodylaniella.blogspot.com
Nie słyszałam wcześniej o tym sposobie pielęgnacji włosów. 🙂
Nigdy nie próbowałam z żelatyną 🙂
Wow. pierwszy raz o tym słyszę.
Zapraszam do mnie ; http://femmyme.blogspot.com/
trochę obawiam się takich testów na sobie.. 😉
Tego szukałam! Dziękuje za pomysł z żelatyną. Skorzystam 🙂
Kiedyś laminowanie się u mnie nie sprawdziło, jednak muszę znów wykonać sobie taki domowe zabieg, bo wtedy to mało co wiedziałam o wlosach 🙂
Polecam! Tym bardziej z dodatkiem odpowiedniej maski, oleju czy humektantów! 🙂
Kolejny fajny post! Przydałby się moim włosom taki zabieg laminowania 🙂 muszę kiedyś wypróbować
Ciekawa opcja, muszę żonie pokazać 🙂
O żelatynie słyszałam, chociaż sama stosuję maseczkę z siemienia lnianego. Też daje dobry rezultat.
Przyznam szczerze, że jestem w szoku, że taki efekt można osiągnąć przy użyciu zwykłej żelatyny! Ja generalnie nie narzekam na stan moich włosów, ale podrzucę pomysł koleżance, która nie może dojść z nimi do ładu 🙂
Ciekawa sprawa. Ja bardzo boję się eksperymentować z włosami i dlatego zawsze jestem do tylu z takimi nowościami i eksperymentami. A być może niesłusznie.. 😉
Super 😀
nigdy o tym nie słyszałem 😀
Zaskakujące informacje.
Dziekuje za wpis 🙂
Ciekawa jestem efektu. Żelatynę mam, glicerynę dokupię i w najbliższym czasie postaram się spróbować!
Laminowanie spróbuj przeprowadzić z tego, co masz – ja ostatnio mieszałam żelatynę tylko z emolientową maską. Też się spisała – włosy były cudowne!
Genialny efekt.Muszę wypróbować!
Nigdy żelatyny nie stosowałam do włosów. Dziś wieczorem się skuszę. Dam znać co z tego wyjdzie 🙂
Ja zabieg przeprowadziłam w sobotę – włosy były błyszczące, miękkie, odżywione 🙂
Efekt jest pozwalający☺ Muszę kiedyś spróbować.
Bardzo ciekawe, nigdy nie słyszałam o laminowaniu żelatyną. Już myślałam, ze wypróbuję, ale doczytałam do końca i niestety widzę, że moje rozjaśniane włosy są przeciwwskazaniem do tego zabiegu..
Może niekoniecznie – niektóre wysokoporowe włosy uwielbiają się z proteinami z żelatyny. Na przykład moje – laminować mogę i raz w tygodniu 😉
Wow, ale cudowne włosy i ciekawa metoda 🙂
jak to pieknie wyglada. niby tylko zelatyna a takie cuda?
Nigdy o tym nie słyszałam, ciekawy zabieg i fajnie, że można sobie go samego w domu przygotować 😉
Nigdy o tym nie słyszałam, o zabiegach w salonach owszem ale w domu nie 🙂
Muszę spróbować, mam nadzieję, że nie zrobie sobie „masakry” na włosach. Przydatny wpis! 🙂
Nigdy o tym sposobie nie słyszałam. Ślicznie wyglądają włosy po tym zabiegu.
Rewelacyjny wpis 🙂 Chętnie wypróbuje, bo niestety moje włosy wołają o pomstę do nieba…
Super! Nigdy o tym nie słyszałam, korci mnie aby wypróbować 😉
Niestety, dla mnie żelatyna z powodów etycznych odpada… :/
W takim razie polecam agar – to wegański zamiennik żelatyny 😉
Nigdy nie próbowałam takiego sposobu. Efekty wyglądają zachęcająco 🙂
Efekt naprawdę niesamowity!
Dla mnie żelatyna jest wykluczona z użycia, ale robi wrażenie.
Jestem posiadaczką bardzo rozjaśnionych włosów, ucieszyłam się czytając Twój post, a jednocześnie zmartwiłam czytając informację o tlenionych włosach na końcu. Jednak podejmę wyzwanie. Sprawdzę czy u mnie się sprawdzi dodając odpowiednie składniki, które lubią moje włosy 🙂
Przez myśl by mi nie przeszło by używać żelatyny do włosów. Chętnie bym spróbowała, ale nie wiem czy znajdę czas. Dziękuję za wiedzę i inspiracje!