
Ci z Was, którzy są ze mną od dawna wiedzą, że pielęgnacją twarzy zainteresowałam się stosunkowo niedawno. Pamiętam, jak 3 lata temu, po powrocie z Anglii, przeraziłam się stanem cery: zmarszczki, suchość, zaczerwienienia i łuszczenie. To właśnie wtedy po raz pierwszy (!!!) sięgnęłam po krem pod oczy – z istnienia serum wciąż nie zdawałam sobie sprawy. Moja wcześniejsza pielęgnacja bazowała przecież wyłącznie na płynie do demakijażu i jednym produkcie nawilżająco-odżywczym – nic więc dziwnego, że skóra nie zachwycała kondycją.