Są takie produkty do pielęgnacji włosów, które w swej kategorii już dawno zyskały miano klasyku. To takie pozycje obowiązkowe, które każdy włosomaniak musi odhaczyć na swojej liści 😉 W sferze stymulacji porostu większość z nas zaczynała od bursztynowego Jantaru, potem była moda na krople żołądkowe, maść końską, olejki Sesa czy Khadi, a ostatnio prym w tej dziedzinie wiedzie węgierska wcierka Banfi czy nasza rodzima nowość Nowej Kosmetyki. Cały czas i produkty domowej roboty robią furorę – szczególnie teraz, gdy szał na naturalne kosmetyki less waste trwa w najlepsze.
Po kozieradkę planowałam sięgnąć już dawno – nigdy jednak nie miałam po drodze do zielarskiego 😉 Na ratunek przyszła mi jedna z instagramowych obserwatorek, która chcąc pozbyć się paczki ziół do włosów, wysłała mi m.in. opakowanie zmielonych nasion tego rośliny.
Co będzie potrzebne?
- napar z mielonych nasion kozieradki
- ekstrakt z liści aloesu
- olejek eteryczny z drzewa herbacianego
Kozieradka swoje odżywcze właściwości zawdzięcza głównie cholinie, lecytynie, witaminom A, B i C, fosfolipidom i minerałom, takim jak żelazo, krzem, magnez, selen i potas. Jej głównym zadaniem jest pomoc w walce z wypadaniem, przyspieszenie porostu i produkcja baby hair. Oprócz tego kozieradka ma wydłużać świeżość i odbijać włosy u nasady, łagodzić podrażnienia, wygładzać i nabłyszczać kosmyki na długości.
Ekstrakt z liści aloesu przede wszystkim nawilża – oprócz tego wspomaga walkę z łupieżem, działa regenerująco i stymulująco na skórę. Dzięki obecności licznych witamin, minerałów, aminokwasów, tłuszczów czy enzymów, aloes wspomaga porost włosów i hamuje ich wypadanie.
Olejek eteryczny z drzewa herbacianego od zawsze uważany był za naturalny środek do walki z łupieżem – działa przeciwgrzybicznie, łagodzi podrażnienia i pozwala na utrzymanie prawidłowego pH skóry. Doskonale oczyszcza skórę głowy, reguluje pracę gruczołów łojowych oraz wspomaga wzrost kosmyków.
Przygotowanie.
Przygotowanie naparu jest dziecinnie proste: 2 łyżki stołowe zmielonych nasion zalewamy wrzątkiem (ok. 150 ml) i parzymy do wystygnięcia. Następnie do buteleczki zlewamy płynną część (na spodzie wytwarza się coś w rodzaju gluta – zostawiamy to w spokoju;)).
De facto na tym etapie wcierka jest gotowa do użycia. Ja dodałam jeszcze ok. 10 kropli ekstraktu z aloesu i 2-3 krople olejku eterycznego, który oprócz właściwości antybakteryjnych i przeciwwirusowych, rewelacyjnie tuszuje rosołkowy aromat kozieradki 😉
Efekty.
Cała kuracja trwała ok 3 tygodni – tak długo wcierka została świeża (myślę, że gdyby była trzymana w lodówce, swoim działaniem mogłaby cieszyć jeszcze dłużej;)). Na pierwsze rezultaty nie trzeba było długo czekać: wystarczył tydzień, by włosów wypadało zdecydowanie mniej. Dodatkowym atutem okazał się fakt, że po użyciu tej domowej odżywki kosmyki dłużej pozostawały i odbijały się u nasady.
Finalnie także i porost włosów przyspieszył, chociaż spodziewałam się trochę lepszych efektów w tej sferze – po 3 tygodniach codziennego wcierania na miarce przybyły (tylko) 2 cm. Co dla mnie ważniejsze, kuracja kozieradką pomogła w realizacji noworocznego postanowienia zagęszczania włosów: na całej głowie pojawiło mnie mnóstwo baby hair! Te, które wyłoniły się już wcześniej (np. przy stosowaniu Sattvy), teraz odrosły jeszcze bardziej, przez co często wyglądałam jak rażona piorunem 😉
Podczas stosowania wcierki, także i kondycja skóry głowy uległa poprawie. Mimo, że wcześniej nie narzekałam na problemy ze skalpem, po 3 tygodniach kuracji naskórek stał się nawilżony i odżywiony, bez śladów łupieżu czy swędzenia. Wszelkie zaczerwienienia i podrażnienia znikały, ustępując miejsca miękkości.
Jedynym minusem kozieradkowej odżywki był jej zapach. Mimo, że łagodzona wonią olejku eterycznego, wcierka pozostawiała na skórze głowy intensywną woń rosołu (dobrze, że na codzień chodzę w upiętych kosmykach, dzięki temu w ciągu dnia zapach nie był tak wyczuwalny;))
Stosowaliście już kozieradkę w kuracji do włosów? A może znacie inne przepisy na kosmetyki domowej roboty z jej użyciem? 😉
41 komentarzy
Zawsze kupowałam gotowce, a tu można zrobić tyle fajnych rzeczy samemu w domu 🙂
Ja nie mam problemów tego typu, ale mój mąż namiętnie stosuje różnego rodzaju wcierki, bo stwierdził, że łysieje. Teraz przerabia jakiś wynalazek z Korei Południowej 😀
Mam wszystkie składniki w domu. Może zrobię? Do wcierania mam olej ziołowy z pokrzywą, skrzypem i korą dębu.
Chętnie skorzystam. Zwłaszcza, że można zrobić w domu.
Muszę wypróbować bo grozi mi wyłysienie.
Jeszcze nigdy nie korzystałam z takiej wcierki, zaciekawił mnie ten wpis
Informacje bardzo przydatne !!! Nie znałam właściwości kozieradki. Podoba mi się jak szczerze wyrażasz swoje opinie 🙂
Kozieradka i aloes w mojej łazience mają już swoje miejsce od dawna, ale wypróbuję też ten sposób 🙂
Niby wiem, że tyle rzeczy można zrobić samemu, a zwykle mi się po prostu nie chce 🙂
muszę wypróbować, po ciąży nadal wypadają mi włosy
Też już od dłuższego czasu zastanawiam się nad kozieradką, za sporo się naczytałam o jej niezbyt przyjemnym zapachu – i to jest jedyna rzecz, która mnie powstrzymuje.
Ciekawa ta wcierka, zwłaszcza jej przygotowanie, jestem ciekawa efektów 🙂
Oj chyba powinnam zaopatrzec sie w ta wcierke, ostatnio uzywalam olejku z czarnuszki i serum z kofeina 😀
muszę mojej mamie powiedzieć, po operacji dosłownie garściami wypadają jej wlosy z osłabienia. Jeśli tu jest sama natura powinna pomóc
Bardzo ciekawy post. Nawet nie pomyślałem, że można samemu robić wcierki do włosów, mi by się nie chciało.
Coraz bardziej mnie kusi, by w końcu spróbować jakiejś wcierki.
Średnio lubię konkretnie takie kosmetyki… Jednakże maja fajny design. 🙂 Pozdrawiam!
robiłam wcierki z kozieradki, ale zapach rosołu na włosach za długo się utrzymywał i niestety szybciej mi schodziła farba ;/
Bardzo lubię takie naturalne ziołowe mieszanki 🙂 Jeśli chodzi o włosy to właśnie taką metodę odżywiania sobie chwalę 🙂
Dawno nie robiłam żadnego div na włosy. Przydała by mi się jakaś kuracja wzmacniająca włosy, mają trudny czas
Jakiś czas temu słyszałam wiele dobrego o wcierce z kozieradki.
Ciekawy pomysł, również wolę naturalne sposoby 🙂
Szkoda, ze nie trafiłam na ten post po powrocie z Azji.,,, Moje włosy były wtedy mega słabe…
Pamiętam moją kurację z Kozieradką i wysyp baby hair! Muszę wrócić do jej wcierania 🙂
Witaj,
Widzę, że znasz się na rzeczy, proszę pomóż 🙂 Mam cienkie włosy i pragnę mimo wszystko je zapuścić, pewnie będą znów leżeć mi na ramionach pojedyncze, wątłe strączki, ale tyle lat obcinam, że znów spróbuje. Doczytałam, że szczotka z włosia dzika jest ważna-okej, kupuję. Jakie produkty warto kupić jeszcze? Jaki szampon, odzywka, suplementy? 🙂 Pozdrawiam!
Napisz proszę maila do mnie z opisem włosów, kosmetyków, zabiegów czy rytuałów pielęgnacyjnych 🙂
Zazwyczaj sięgałam po gotowe preparaty, a tutaj taki ciekawy pomysł na coś domowej roboty. Z chęcią sięgnę ponieważ też muszę powalczyć z wypadaniem włosia
Ja wolę gotowce. Zresztą jak dla mnie Jantar nie ma sobie równych.
nigdy nie używałam wcierki, ale tej bym chętnie spróbowała, bo moje włosy ostatnią są jakieś b ez życia
Interesujący przepis. Naturalnie i domowo.
O! Coś dla mnie! Chętnie wypróbuję i, mam nadzieję, pomogę moim włosom.
Muszę spróbować, pierwsze oznaki wieku średniego mnie dopadają :/
Oho, widzę kolejny fajny przepis, z którego na pewno skorzystam!
Zastanawiam się jak długo czeka się rzeczywiście na efekty, nie znałam tego przepisu 🙂
Ooo – super! Chętnie skorzystam 🙂
NIgdy nie robiłam sama takiej wcierki
kiedy najlepiej używać tej wcierki? rano? przed snem? przed myciem? po myciu? 🙂
Daaaawno, dawno temu korzystałam z kozieradki, ale bardzo nieregularnie, a nawet i po tym widziałam efekty. Może zdecyduje się na taką dłuższą kurację 😉 Moje włosy na pewno będą mi wdzięczne 😀
3 składniki i mikstura gotowa bez sztucznych dodatków i zbędnej chemii. Brawo!
Nigdy nie robiłam domowych kosmetyków. Na razie jestem na etapie domowych środków czystości, ale wkrótce pewnie i na kosmetyki przyjdzie czas☺. Pozdrawiam serdecznie!
Nigdy nie stosowałam odżywki i na razie nie mam w planach tego zmieniać.