Lato, dla wielu z nas tak bardzo przyjemne, dla naszych włosów jest chyba najtrudniejszą porą roku. W odróżnieniu od łagodnej wiosny czy dającej wytchnienie jesieni, wakacyjny czas jest dla włosia całkiem sporym wyzwaniem. I chociaż kosmyki przez cały rok wymagają odpowiedniego, dopasowanego do potrzeb traktowania, to właśnie latem, przez mnogość czynników niszczących, konieczna jest jeszcze większa troska.
Zabezpieczenie!
Najlepszą i najbardziej skuteczną ochroną włosia przed działaniem promieni słonecznych jest nakrycie głowy – lekkie, przewiewne kapelusze, czapki czy chusty sprawią, że nie tylko pukle odetchną z ulgą, ale także (a może przede wszystkim?) skóra głowy. Pamiętajmy o nich nie tylko wtedy, gdy jesteśmy na plaży, ale także podczas spaceru, grilla czy pracy w ogrodzie/na balkonie.
Dokładnie tak, jak w przypadku pielęgnacji skóry ciała, tak samo dbając o włosy latem musimy pamiętać o kosmetykach z filtrem UV. Mgiełka Summer Protect zawiera w sobie fotostabilne filtry UVA i UVB, a także oleje: z pestek malin i kiełków pszenicy, zawierające naturalne filtry o wysokim SPF.
Olbrzymią zaletą mgiełki jest fakt, że w jej składzie nie znajdziemy wysuszającego alkoholu, za to całkiem sporo nawilżaczy: aloes, panthenol czy Hyaloveil-P® – pochodną kwasu hialuronowego, która wbudowuje się w strukturę włosa intensywnie i długotrwale go nawilżając.
Co dla mnie okazało się dużym zaskoczeniem, Summer Protect nie przeciąża włosów – mgiełka jest lekka, dzięki czemu nie skleja kosmyków w tłuste strąki. Rzeczywiście, po jej użyciu na powierzchni włosia wyczuwalny jest ochronny film, przez który pukle zaczynają się plątać i konieczna jest interwencja szczotki – dla mnie jednak nie jest to problemem, przez większość czasu i tak chodzę w upięciach 😉
Warstwa ochronna.
To te składniki włosowej diety, które wytwarzając warstwę okluzyjną na powierzchni kosmyków, domykają wartości odżywcze we wnętrzu kosmyka, chronią przed nadmierną utratą wilgoci czy uszkodzeniami mechanicznymi. Dlatego właśnie systematyczne olejowanie i stosowanie silikonowych serów jest tak istotne w letniej pielęgnacji. Część roślinnych olejów zawiera w sobie naturalny filtr UV – dzięki temu dodatkowo chronią włosy przed promieniowaniem słonecznym. Większość z nich jest też źródłem licznych witamin i minerałów, które wspomagają procesy odżywiania i regeneracji.
O silikonowym serum „Happy Ends” już kiedyś pisałam. Obie wersje używam regularnie i polecam gdzie tylko się da! Masełko jest według mnie rewelacyjną opcją na letnie wojaże: jest małe, w poręcznym metalowym słoiczku i „bezpieczne” – bo nie ma najmniejszej szansy by wylało się w bagażu 😉
Nawilżenie.
Olejowanie jest rewelacyjnym zabiegiem, który (nie tylko) latem poprawia kondycję włosia. By jednak mogło zadziałać jeszcze lepiej, pod olej warto zastosować nawilżający podkład. W tej opcji rewelacyjnie sprawdzą się mgiełki Bee My Baby czy Pina Lokada – chociaż żadna z nich nie jest do tego stworzona! 😉
Bee My Baby, podobnie jak odżywka o tej samej nazwie, stworzona została, by ułatwić rozczesywanie kosmyków najmłodszych włosomaniaków. Jej skład jest połączeniem PEHowych elementów, dzięki czemu odżywia i nawilża, a dzięki „naturalnemu silikonowi” (kompleks Undecane, Tridecane, Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables, Coco-Caprylate/Caprate) tworząc na powierzchni włosów film, wygładza włosy i chroni je przed działaniem czynników zewnętrznych.
Z kolei w Pina Lokadzie już od początku składu mamy nawilżające składniki: wyciąg z nasion lnu, ekstrakt z nasion chia, ekstrakt z korzenia prawoślazu lekarskiego, wyciąg z owoców słodkiego migdałowca i ksylitol – to się chyba rozumie samo przez się, że mgiełka jest mocno nawilżająca 😉
Tak samo jedną, jak i drugą mgiełkę wystarczy spryskać kosmyki przed nałożeniem oleju. Efekty w obu przypadkach są po prostu rewelacyjne: dzięki olejowemu domknięciu włosy są miękkie, nawilżone i odżywione.
Myćko!
Przez wyższą temperaturę, latem skóra głowy poci się o wiele mocniej. Do tego dochodzą czynniki zewnętrzne: morska lub chlorowana woda, piasek, kosmetyki pielęgnacyjne – przez to najczęściej musimy myć włosy i skórę głowy codziennie. By dodatkowo nie wysuszać ich silnym szamponem, na codzień lepiej wybierać myjadła z łagodnym składem, które odświeżą kosmyki, pozbywając się warstwy zanieczyszczeń.
W tej roli najlepiej sprawdza się u mnie delikatny szampon pomarańcza i bergamotka (w wersji klasycznej, nie piankowej;)) – jest moim ulubieńcem bez względu na porę roku!
Co ze skórą głowy?
Zdarza się, że w naszej letniej pielęgnacji zapominamy o tym, co najważniejsze – skórze głowy. Oprócz samego mycia powinnismy też pamiętać o systematycznym nawilżaniu skalpu. Od niedawna w swojej ofercie sklep Anwen ma serum do pielęgnacji skóry głowy – Darling Clementine. Głównym zadaniem preparatu jest pomoc w powrocie do naturalnej równowagi – a ta przez wakacyjny okres jest przecież mocno zachwiana! Jak możemy przeczytać na stronie producenta, serum powstało z myślą o osobach, które zmagają się z problemem podrażnienia, przesuszenia lub nadmiernego przetłuszczania – kosmetyk ma nawilżać, koić, wygładzać.
A jak to jest u Was z pielęgnacją włosów latem? Troszczycie się o swoje kosmyki? Czy wręcz przeciwnie – chillujecie na maxa, nie martwiąc się kondycją czupryny? 😉
23 komentarze
Uwielbiam połączenie pomarańczy i bergamotki 🙂
Dopiero uczę się świadomej pielęgnacji włosów i tego, czego potrzebują. Mam jedną odżywkę od Anwen i dopiero testuję jej działanie, ale potencjalnie, myślę, że to może być fajna marka dla moich włosów.
Jeszcze nie miałam okazji używać produktów tej marki. Ciekawe połączenia.
Na pewno warto nosić przewiewne kapelusze, a kosmetyki też nie zaszkodzą.
Nie stosowałam nigdy mgiełki do włosów, więc tym bardziej jestem jej ciekawa.
Na pewno warto skupić się też na skórze głowy, o czym zapominamy.
O włosy należy dbać przez cały rok, dobrze, że piszesz jak robić to latem.
Nie miałam pojęcia, że do włosów są także kosmetyki z filtrem UV. To dla mnie nowość.
Kosmetyki do włosów na pewno w różnych porach roku maja inne wzięcie.
Bardzo dobrze, że piszesz o letniej pielęgnacji. Chętnie skorzystam np. z omawianej mgiełki.
Nie słyszałam prędzej o tej marce, ale akurat z włosami niezbyt dużo robię. 😉
Latem nasze włosy potrzebują więcej uwagi.
W upalne dni zawsze staram się mieć nakrycie dla głowy, tak aby jej niepotrzebnie nie przegrzewać, czasem wystarczy właśnie zwykły pleciony kapelusz. 🙂
Szampon z udziałem pomarańczy i bergamotki zachęca mnie do sięgnięcia, lubię obie nuty zapachowe. 🙂
Cały rok korzystam z olejów do włosów, ale mgiełkę muszę sobie sprawić. Nakrycie głowy to podstawa!
Odkąd zaczęłam olejowanie to moje włosy nabrały prawdziwego wigoru, nie używałam jeszcze mgiełki ale chyba skusze się na kupno takich produktów. Zresztą zestaw pomarańczy i bergamotki na pewno jest bardzo aromatyczny.
Delikatny szampon i mgiełka to kosmetyki, które bym z chęcią widziała i u siebie. Od kiedy delikatniej myję włosy są dłużej puszyste. Czasem warto zmienić nawyki!
Znam większość produktów i potwierdzam, że są to dobre jakościowo produkty w przepięknych opakowaniach.
Piękne opakowania przyciągają uwagę, a po takiej recenzji wiem, że warto po takie produkty sięgnąć. Ja przyznaję, że póki co tego lata jako osłony używam kapeluszy. Z jednym się w ogóle nie rozstaję. Towarzyszy mi zarówno przy domu, jak i w podróży.
Ciekawa jestem, czy mgiełka spotkałaby się z moim uznaniem, chętnie wypróbuję, może właśnie taka forma dbania przekona mnie do siebie.
Latem zawsze staram się bardziej dbać o włosy bo moje tego potrzebują.
Kupiłam ostatnio odzywke z tej serii da dzieci oraz bananową 😉 obaczymy jak się spiszą
Lubię produkty tej marki bo dobrze działają, ładnie pachną i cena jest przyzwoita.