Treściwe maski są ze mną cały czas – moje wysokoporowate, z natury delikatne włosy chłoną je litrami. Stosuję je często, dzięki czemu szybko dobijają dna, a ja mogę sięgać po kolejne nowości do testowania 😉
Taką nowością w ostatnim czasie była dla mnie maska Vatika z czarnuszką, przeznaczona do pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych. Produkt dostałam od Agi z napieknewlosy.pl – tak naprawdę też z jej polecenia w ogóle się na niego zdecydowałam;)
Opakowanie.
Maskę otrzymujemy w dużym (bo 0,5 l) plastikowym słoju o śmiesznym kształcie. O ile na początku nie miałam problemów z wyciąganiem zawartości, o tyle w drugiej połowie zaczęło to być uciążliwe – ktoś, kto ma szerszą rękę prawdopodobnie będzie musiał mocno kombinować, by wydobyć maskę z dna.
Zapach i konsystencja.
Maska jest treściwa i gęsta, co jednak nie utrudnia jej aplikacji. Jest dzięki temu bardzo wydajna: stosuję ją od miesiąca, praktycznie przy każdym myciu, a wciąż zostało 2/5 opakowania. Jest w kolorze stłumionej, lekko perłowej zieleni
Zapach produktu jest nienachalny, lekki, chociaż wydaje się trochę chemiczny. Ma w sobie coś z indyjskich klimatów – jednak nie tak intensywnie, jak chociażby olejek SESA. Jest delikatny, a na włosach utrzymuje się jedynie kilka godzin.
Skład.
Aqua, Cetearyl Alcohol, Myristyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Nigella Sativa (Blackseed) Extract, Lawsonia Inermis (Henna) Leaf Extract, Parfum, Citric Acid, Magnesium Chloride, Magnesium Nitrate, Methylchloroisothiazolionone, Methylsothiazolinone, Alpha-isomethylionone, Benzyl Alcohol, Buthylphenyl Methylpropional, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, CI 77266 (D&C Black No.2), CI 42090 (FD&C Blue No.1), CI 19140 (FD&C Yellow No.5) , CI 16035 (FD&C Red No.40).
Skład maski jest dość prosty, wszystko, co ważne znajduje się przed zapachem: woda, dwa emolienty, łagodny detergent, humektant, ekstrakt z czarnuszki siewnej i ekstrakt z liści lawsoni bezbronnej (henny). Dalej mamy regulator pH, chlorek magnezu, konserwanty, substancje zapachowe i barwniki.
Zdecydowanym plusem maski jest to, że nie zawiera silikonów, dzięki czemu rewelacyjnie sprawdza się nie tylko przy klasycznym zastosowaniu, ale także do mycia.
Działanie.
Maskę przetestowałam chyba w każdej możliwej formie: w wersji solo, jako bazę czy dodatek do większych mikstur, jako maskę myjącą i chelatującą przed cassiowaniem. Jedyne, co ominęłam, to stosowanie na skórę głowy – zwyczajnie umknęły mi jej cudowne właściwości działające na cebulki włosów! 😉
W każdej opcji Vatika spisała się na medal. Po jej zastosowaniu włosy były wyraźnie odżywione, gładkie i bardzo miękkie. Maska rzeczywiście działa wzmacnaijąco na strukturę włosa, nawilża i chroni przed działaniem czynników zewnętrznych. Stosowana regularnie poprawia ogólną kondycję osłabionych włosów.
Jako myjadło, maska z łatwością domywała kosmyki – chociaż nie podjęłam ryzyka, by zmyć nią olej 😉 Mam jednak wrażenie, że na dłuższą metę mogłaby przeciążać włosy, dlatego kosmyki myłam nią co najwyżej raz w tygodniu. W związku z jej właściwościami myjącymi, Vatikę użyłam również jako bazę do maski chelatującej przed farbowaniem ziołami. W połączeniu z kwaskiem cytrynowym dobrze oczyściła pukle, dzięki czemu kolor chwycił równomiernie na całej głowie 😉
Podsumowanie.
Maska Vatika z czarnuszką do włosów suchych i zniszczonych to produkt wielofunkcyjny, który rewelacyjnie wpływa na kondycję włosów: regeneruje je, niweluje suchość, odżywia, nadaje blask, gładkość i delikatność. Świetnie dyscyplinuje kosmyki, ułatwia rozczesywanie, odpowiednio dociąża, ale nie przeciąża, dzięki czemu pukle nie puszą się i nie elektryzują.
Stosowaliście już tę maskę? A może wciąż znajduje się na wishliście i dopiero macie w planach ją przetestować? 😉
34 komentarze
Mam bardzo zniszczone włosy, ciekawe czy by mi pomogła…..
Ciekawe jak sprawdzilaby sie na moich bardzo jasnych wlosach, czy nie zafarbowalaby ich na zielono? hihihi 😀
Spotkałem się z praktycznie identyczną recepturą na zniszczoną skórę rąk… pomogło bardziej paznokciom niż skórze, ale byłem wtedy dość zadowolony.
Wydaje sie być naprawde świetna. Mam nadzieję że kiedyś będę miała okazję ją przetestować
No proszę, nie znałam tej maski, a z tego co piszesz – warto ją poznać 🙂
Kiedyś bardzo lubiłam tę markę ale okazało się, że mimo iż kreuje się na taką naturalną, to ma paskudne składy.
Co konkretnie jest w niej paskudne? :O
Pierwszy raz słyszę o tym produkcie, ale z przyjemnością bym przetestowała tą maskę 🙂
POlecam serdecznie! Ja ostatnio zaopatrzyłam się w litrową wersję! 😉
Taka gęsta maska niestety nie nadaje się do moich cienkich włosów, więc raczej po nią nie sięgnę
Moje włosy też nie są grube – a mimo to maska sprawdziła się świetnie 🙂 Dzięki delikatnej substancji myjącej jeszcze kosmyki domywała 😉
Powinnam spróbować. Moje włosy są trochę zniszczone, a nie mogę trafić na nic, co mi je odżywi 🙁 A mam długie i nie chcę ich ścinać do ramion 🙁
Dużo zależy od stopnia zniszczeń. Jeśli końcówki rozdwajają się i kruszą – niestety tylko cięcie może Cię uratować… Polecam jednak w pierwszej kolejności poczytać o świadomej pielęgnacji – być może włosom brakuje konkretnych składników odżywczych, by „wyzdrowieć”? 😉
Koniecznie muszę wypróbować 🙂
czarnuszka, hm, żle mi się kojarzy(zapach) ale mam nadzieję, że w tej masce nie jest na pierwszym planie 🙂
W tej masce w ogóle nie czuć jej zapachu! 🙂
Kurczę – chyba mam na nią jeszcze większą chrapkę niż przed MB 😀
Dlatego właśnie ja zaopatrzyłam się teraz w litrowy słój! 😀
O pozytywnych właściwościach czarnuszki wiem sporo, ale maseczka do włosów jest dla mnie nowością, kuszącą do wypróbowania.
A jak się myje włosy maską? Czym to się różni od stosowania szamponu?
Jest to zdecydowanie delikatnie mycie. Tym bardziej, jeśli teraz myjesz włosy szamponem z mocnym detergentem typu SLS, który zmywa z włosów wszystko (także wartości odżywcze z masek czy olei) i może przesuszać skórę głowy 😉
Idealna i dla mnie, jeśli tak dobrze działa
Czarnuszka to bardzo pożyteczna roślina, kiedyś miałam olejek i sprawdzał się wyśmienicie
Skład jest ok. Chętnie wyprobuje.
Coś dla mnie i mojej bujnej ale zniszczonej czupryny
Czarnuszka ostatnio robi furrorę w kosmetyce i chyba słusznie. Używam do twarzy olejku z czarnuszki i jestem bardzo zadowolona z efektów. Chętnie spróbuję również maski do włosów!
Hmm, może w umiarkowanej ilości sprawdziłaby się nawet na moich niskoporowatych włosach… Muszę kiedyś spróbować, przydałyby się próbki!
Kurcze, trochę ten kolor mnie odstrasza 😀
Mi przydałaby się jakaś maska do śrenio/niskoporowatych włosów – ciągle szukam idealnej. Polecisz coś? 😉
Może coś z olejem kokosowym? 😉
Lubię gęste maski do włosów ☺ muszę wypróbować.
Muszę spróbować, wygląda ciekawie, a sama marka „chodzi” za mną już od długiego czasu. Choć moje włosy lubi ą silikony 🙂
Moje de facto też – są cienkie i bardzo delikatne, przez co szybko się niszczą. Dlatego silikonowe serum to mój punkt obowiązkowy! 😉
Dzisiaj już gdzies czytałam o tej masce- czyżby dary losu? 😀
A nie – indywidualna współpraca 😀 Teraz drugą, już litrową, zakupiłam sama 😀